… póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz! (Księga Rodzaju 3,17)

Czy słowa te nie brzmią dla ciebie jakoś znajomo? Jednak czy kiedykolwiek zastanawiałeś się głębiej nad ich sensem i znaczeniem? Pomyśl o wszystkim co przeżyłeś i przeżywasz a także o swoich małych i wielkich planach na przyszłość. A teraz spróbuj podstawić to w miejscu wielokropka (...) w powyższym zdaniu. Całe Twoje życie - wszystkie starania, zabiegi, plany i dokonania, zakończą się dokładnie w taki sposób. My ludzie łatwo uciekamy przed trudnymi zagadnieniami - wypieramy i zagłuszamy myśl o nieuchronnej śmierci. Człowiek podąża za wykreowanymi przez świat wartościami, które wraz z chwilą wydania przez niego ostatniego oddechu, okazują się być ułudą. Również to kim był i czego dokonał, nie będzie miało w dłuższej perspektywie większego znaczenia. Często zachowujemy się jak ludzie żyjący na kredyt, dobrze się bawiąc i starając oddalić od siebie myśl o dniu, w którym za wszystko zażąda się od nas zapłaty.

Zauważ, że aby samochód mógł jeździć, telefon komórkowy działać a roślina rosnąć, potrzebne jest pewne źródło energii, dzięki której rzeczy te funkcjonują. Bez tankowania samochód może co prawda przejechać kilkaset kilometrów, telefon może działać kilka dni bez ładowania a roślina bez światła słonecznego również nie zacznie natychmiast umierać. Jednak w każdym przypadku dłuższe oddalenie się od źródła energii prowadzi do ograniczenia i ustania funkcji technicznych lub biologicznych.

Czy śmierć człowieka nie jest wynikiem jego oddalenia się od podobnego źródła życia? A jeśli tak jest, to w jaki sposób można je na nowo odnaleźć? Pismo Święte, czyli słowo żywego Boga wyjaśnia nam tą kwestię bardzo dokładnie.

Pierwsi ludzie żyli w doskonałej relacji z Bogiem, od którego pochodziło ich życie i dzięki temu nie musieli obawiać się śmierci:

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi. (Ewangelia Jana 1,4)

Podobnie jak rośliny potrzebują światła słonecznego, tak dusze pierwszych ludzi były stale oświetlane światłem Słowa Bożego, dzięki czemu mogli bez przeszkód się rozwijać i cieszyć się życiem.

Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia. (Ewangelia Jana 8,12)

Ludzie mogli korzystać ze wszystkich dobrodziejstw stworzonego dla nich świata, jednak jednej rzeczy nie wolno było im zrobić - nie mogli spożyć owocu z drzewa poznania dobra i zła:

I dał Pan Bóg człowiekowi taki rozkaz: Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz. (Księga Rodzaju 2,16)

Dopóki ludzie wierzyli tylko Bogu, zupełnie nic im nie groziło. Nakaz ten nie był dla nich zbyt ciężki, ponieważ mieli do dyspozycji niezliczoną ilość innych drzew i owoców. Jednak w tym doskonałym do życia środowisku, Bóg zdecydował się wystawić zaufanie ludzi na próbę – dopuszczając do pojawienia się na ich drodze istoty, ośmielającej się kwestionować Boże Słowo, zakazujące spożywania z drzewa poznania dobra i zła:

rzekł wąż do kobiety: Na pewno nie umrzecie, lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło. (Księga Rodzaju 3,5)

Dlaczego jednak Stwórca zdecydował się postawić człowieka przed takim wyborem? Mógł przecież stworzyć świat, w którym nie byłoby zakazanego drzewa ani węża. Właściwie pytanie to zawiera w sobie ukrytą odpowiedź – gdyż Bóg w ten właśnie sposób pragnął dać ludziom możliwość wyboru. Można to porównać do małżeństwa, które czasami przechodzi podobne próby. Załóżmy, że żona spotyka inteligentnego adoratora, który niekoniecznie ma wobec Niej dobre zamiary. Jej mąż mógłby chcieć zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami, trzymając żonę w "złotej klatce", izolując od wszelkich tego typu zagrożeń. Jednak żaden zdrowy emocjonalnie i psychicznie człowiek nie chciałby takiej „miłości”. Również obiekt tej miłości – żona, nie czułaby się w tej sytuacji prawdziwie kochana. Miłość musi opierać się na wzajemnym zaufaniu i wierności w każdej sytuacji. Zniewolenie - choćby w najbardziej komfortowych warunkach – nie będzie w stanie tego zastąpić.

Niewłaściwe zachowanie w małżeństwie – takie jak zdrada, doprowadzi najprawdopodobniej do jego rozpadu. Nawet jeśli przez jakiś czas z pozoru nic się nie zmieni, to z czasem oziębienie i obojętność zaczną być dostrzegalne, gdyż próba utrzymania tej relacji będzie oznaczała życie w kłamstwie i w poczuciu winy. Co gorsze, ucierpią na tym niewinne osoby – przykładowo, w wyniku złych relacji rodziców cierpią na tym ich dzieci. W podobny sposób niewłaściwe zachowanie wobec stwórcy – czyli grzech, zniszczył relację człowieka z Bogiem i oddalił nas od Niego.

Jak czytamy w początkowych rozdziałach Biblii, pierwsi ludzie byli przed sobą nadzy i niczego się nie wstydzili. W duchowym sensie byli niewinni i nie mieli przed sobą nic do ukrycia. Jednak od tego momentu wszystko miało się zmienić. Ewa stanęła przed wyborem, komu bardziej chce zaufać: Bogu, który ją stworzył, czy wężowi - istocie przez Niego stworzonej. W Jej sercu pojawiła się nieufność wobec Stwórcy, który rzekomo zataił przed ludźmi swoje prawdziwe intencje i zamysły. Niewiara w Boży autorytet sprawiła, że Ewa zapragnęła być jak Bóg i sama decydować o tym, co jest dla Niej dobre a co złe. Wraz ze swoją decyzją odwróciła się od szczerej i pełnej oddania relacji z Bogiem. Spożywając owoc została skażona wirusem kłamstwa, gotowym do zarażania kolejnych ofiar. Dlatego z podobną propozycją jak wąż, sama zwróciła się ku swemu mężowi:

gdy kobieta zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu, i godne pożądania dla zdobycia mądrości, zerwała z niego owoc i jadła. Dała też mężowi swemu , który był z nią, i on też jadł. (Księga Rodzaju 3,6)

Adam został postawiony dokładnie przed taką samą sytuacją, z jaką chwilę wcześniej musiała się zmierzyć Ewa: zaufać Bogu, czy zaufać swojej żonie? Zaufać Stwórcy, czy stworzeniu – w tym przypadku innemu człowiekowi. Jego serce także zostało omamione i na własną zgubę zdecydował się również odrzucić autorytet Bożego Słowa:

Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. (Księga Jeremiasza 17,5)

Upadek Adama miał kluczowy wpływ na historię całej ludzkości, ponieważ to On został stworzony jako pierwszy i jemu została powierzona odpowiedzialność za ziemię, w której mieszkał.

Do mężczyzny zaś Bóg rzekł: Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie...

...póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz! (Księga Rodzaju 3,17)

Śmierć jest więc wynikiem upadku jednego człowieka, którego grzech rozprzestrzenił się na całe jego potomstwo a także na wszystko co zostało mu powierzone.

Człowiek jako gatunek zaczął coraz bardziej oddalać się od Boga, szukając własnych sposobów na zapewnienie sobie przyszłości i próbując na własną rękę zbudować raj na ziemi - a nawet zapewnić sobie życie wieczne. W Biblii mamy opis wieży Babel, której szczyt miał sięgnąć nieba. Jest ona również pewnym symbolem ludzkiej pychy i ciągle podejmowanych wysiłków, mających na celu znalezienie sposobu opartego na ludzkiej mądrości i na wysiłkach człowieka, w celu osiągnięcia szczęścia i sensu życia. Nie ma tutaj znaczenia, czy chodzi o system polityczny, religijny czy jakikolwiek inny ludzki wymysł - wszelkie takie dążenia w końcu okazują się nieskuteczne, ponieważ są zbudowane na złym fundamencie. Nie wytrzymują próby czasu, gdyż na kłamstwie niczego trwałego zbudować nie można.

Czy istnieje jednak jakiś sposób aby zmienić to beznadziejne położenie i mieć jakąkolwiek nadzieję na cokolwiek trwałego i wartościowego w naszym życiu? W tym wszystkim Dobrą Nowiną jest to, że Bóg w swojej łasce zdecydował się zlitować nad człowiekiem pogrążonym w duchowej ciemności i przygotował rozwiązanie dla wszystkich, którzy zdecydują się skorzystać z Jego (i tylko Jego) sposobu:

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne. (Ewangelia Jana 3,16)

Bóg zesłał swojego jednorodzonego Syna – Jezusa, tego samego, który przechadzał się pośród ludzi w ogrodzie Eden. W Nim zdecydował się osobiście przyjść do zgubionego człowieka, aby na nowo wskazać i otworzyć mu drogę do pojednania z Ojcem w Niebie.

Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie (Ewangelia Jana 14,11)

Przyjmując postać człowieka Jezus żył tak, jak my powinniśmy żyć. Dzięki doskonałemu posłuszeństwu wobec Ojca, był godny ofiarować Siebie samego za grzechy ludzi, ponieważ On sam grzechu nigdy nie popełnił:

Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni (1 List do Koryntian 15,22)

A zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi. (List do Rzymian 5,18-19)

Bóg oczekuje od człowieka tylko jednej rzeczy – aby na nowo zaczął mu wierzyć i słuchać Jego głosu. Nie przyjmuje On od nas żadnych ofiar w postaci dobrych uczynków, czy nawet najbardziej gorliwych religijnych praktyk - jeśli nie wynika to wprost z Bożego Słowa i z wiary w Jego ofiarę na krzyżu za nas. Ofiara ta jest skuteczna tylko i wyłącznie przez wiarę i tylko przez wiarę człowiek może dostąpić usprawiedliwienia przed Jego obliczem:

Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę, mocą Jego krwi (List do Rzymian 3,25)

Jezus Chrystus mówił o sobie, że tylko On jest drogą, prawdą i życiem. Zapewniał również, że jest chlebem życia, który zstąpił z Nieba aby dać życie światu. Słowa te są na tyle odważne, że albo Jezus jest tym za kogo się podaje, albo należałoby uznać Go za szaleńca. Jednak Jego życie, uczynki których dokonywał a także mądrość, której nikt nie umiał sprostać, świadczą jednoznacznie o tym, że rzeczywiście “Ten jest Synem Bożym”. Zapoznaj się z Jego nauką zawartą na kartach Nowego Testamentu, gdyż będąc uczciwym w swoim sercu, możesz sam rozpoznać skąd ta nauka pochodzi:

Nauka moja nie jest moją, lecz Tego, który mnie posłał. Jeśli kto chce pełnić wolę Jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga, czy też Ja sam mówię od siebie. (Ewangelia Jana 7,16)

Któż z was może mi dowieść grzechu? Jeśli mówię prawdę, dlaczego nie wierzycie mi? Kto z Boga jest, słów Bożych słucha (Ewangelia Jana 8,46)

Czy zdecydujesz się przyznać rację Bogu, uznać siebie za zgubionego grzesznika i skorzystać z rozwiązania jakie On przygotował dla Ciebie? Jeśli otworzysz się na Boży głos i już teraz zaczniesz z wiarą słuchać Jego Słów, to nawet śmierć nie zdoła Cię powstrzymać od tego, aby przez wieczność radować się Jego obecnością, miłością i wspaniałą społecznością z Nim…

Zanim więc umrzesz, upewnij się czy zacząłeś naprawdę żyć!

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa Mego i wierzy Temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do życia. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego … i ci, co usłyszą, żyć będą. (Ewangelia Jana 5,24)